Zapewne większość z was zna przygnębiające powiedzenie: „Starość nie radość”. Na szczęście coraz więcej seniorów udowadnia, że wiek wcale nie musi być przeszkodą w realizowaniu swoich planów i odczuwaniu satysfakcji z życia. Jak to celnie ujął Jan Sztaudynger: „Starość – nie młodość – musi się wyszumieć. Bo aby szumieć – trzeba mieć i… umieć”.
Nie da się jednak zaprzeczyć, że życie ludzkie składa się z etapów, dla których charakterystyczne są pewne zachowania, potrzeby czy kryzysy. Młodość kojarzy się zwykle ze zdrowiem i energią, wiek dojrzały – z wyciszeniem, spokojem, przysłowiowym zwolnieniom obrotów. Takie stopniowe ograniczanie aktywności, uznawane zwykle za normę, u niektórych osób może jednak przejść w stan chorobowy.
Szacuje się, że około 15 proc. społeczeństwa powyżej 65. roku życia cierpi na depresję. Jest to poważny problem społeczny, choć niewiele się o tym mówi. Seniorzy, którzy zmagają się z depresją, często są po prostu niezauważani – przez otoczenie, a nawet bliskich zajętych codziennymi obowiązkami, pracą. W obliczu takich realiów bardzo istotna jest świadomość i umiejętność rozróżnienia, czy prezentowane objawy są normalnym efektem starzenia się, czy też należy kwalifikować je jako stan patologiczny. Brzmi skomplikowanie. Generalnie chodzi o to, żeby osobie dotkniętej depresją pomóc możliwie jak najszybciej.