Kaizen zdrowia i dobrego samopoczucia #POKOLENIA 18

Kaizen, czyli japońską filozofię codziennych małych zmian, o której pisaliśmy w poprzednim numerze Pokoleń, z powodzeniem można zastosować w celu polepszenia zdrowia – zarówno fizycznego, jak i psychicznego. By to zrobić, nie musimy, a wręcz nie powinniśmy, wprowadzać w swoim życiu rewolucji. Wystarczy, że wybierzemy kilka proponowanych w dzisiejszym tekście rozwiązań – tych, które uznamy za najbardziej odpowiednie właśnie dla nas.

 

Kaizen – nowe nawyki bez lęku i trudu

Dla osób, które nie miały okazji zapoznać się z naszym pierwszym tekstem o kaizen, krótkie wyjaśnienie: kaizen oznacza po japońsku poprawę lub zmianę na lepsze. Metoda polega na codziennym wprowadzaniu niewielkich zmian po to, by po pewnym czasie zauważyć wyraźną różnicę w dowolnej dziedzinie życia, a jednocześnie wytworzyć w sobie dobre nawyki. Dzięki temu, że wprowadzane zmiany są naprawdę małe (często na początku wręcz niezauważalne), wdrażamy je w nasze życie bez lęku i z dużą łatwością. Tym samym jesteśmy w stanie sprawić, by były one rzeczywiście trwałe. Podejście kaizen do życiowych zmian ma zatem charakter ewolucyjny, nie zaś rewolucyjny. Pozwala to na swego rodzaju zakorzenienie się w nas nowych nawyków zamiast przysłowiowego porywania się z motyką na słońce tylko po to, by za moment zrezygnować z podjętych postanowień.

Dlaczego tak często rezygnujemy?

O tym, że dla zdrowego stylu życia największe znaczenie mają odpowiednia dieta oraz ruch, słyszał niemal każdy. Rosnące w ostatnim czasie zagrożenie epidemiczne sprawiło, że o konieczności utrzymywania codziennej higieny przypominają nam teraz również media. Każdy dobrze wie, że najwyższy czas wziąć się za siebie. I każdy zadaje sobie jedno najważniejsze pytanie: od czego zacząć?

Weźmy na przykład osobę, której lekarz zalecił więcej ruchu. Nie powiedział przy tym, ile konkretnie (co zdarza się całkiem często). Pacjent zdany jest więc na siebie i zaczyna zastanawiać się, co takiego mógłby zrobić, by być bardziej aktywnym. Jeśli zacznie szukać informacji w książkach lub sieci, to najprawdopodobniej dowie się, że doskonałymi ćwiczeniami są pływanie oraz bieganie. Jeśli będzie miał odrobinę szczęścia, przeczyta również, że doskonale sprawdza się spacer. No dobrze, ale jak długo właściwie taka osoba powinna spacerować? Jak się okazuje, optimum to godzina dziennie, a minimum to 30 minut. Mogłoby się wydawać, że to niewiele, jednak życie pokazuje, że – zwłaszcza na początku przygody z aktywnością fizyczną – będzie to całkiem spore wyzwanie. Zwłaszcza dla kogoś, kto przez ostatnie 10, a może nawet 20 lat nie ruszał się z fotela. Na początku taka osoba być może podejdzie do sprawy entuzjastycznie. Istnieje nawet szansa, że będzie przestrzegać narzuconego sobie reżimu. Przez jakiś czas. Zwykle przez kilka dni. No, może przez tydzień. A później, najzwyczajniej w świecie, z aktywności zrezygnuje, i to całkowicie. Co więcej, znajdzie sobie tysiące wymówek, dlaczego to zrobiła…

Czy ktoś naprawdę nas popędza?

Musimy pamiętać, by wprowadzając w nasze życie zmiany, traktować samych siebie łagodnie. Podejście na zasadzie „dam z siebie wszystko!” zwykle wcale nie kończy się dobrze. Podobnie jak upieranie się, że „nie dam rady”. Osoby, które rzucają się na głęboką wodę, często szybko tracą entuzjazm i zarzucają podjęte działania. Z kolei ci, którzy w siebie nie wierzą, zwykle w ogóle nie zaczynają. Metoda kaizen może okazać się złotym środkiem dla jednych i drugich.

30 minut spaceru czy pływania to zbyt wiele? Nim odpowiemy sobie na to pytanie, zadajmy inne: a czy ktoś naprawdę nas popędza? Czy, aby wprowadzić trwałe zmiany, dzięki którym będziemy zdrowsi i poczujemy się lepiej, musimy upierać się przy rozwiązaniach podręcznikowych i przy z góry narzuconych regułach? Cóż, prawda jest taka, że zwykle nie musimy tego robić. Więcej – często robić tego po prostu nie powinniśmy!

Półgodzinny spacer jest oczywiście jedynie przykładem, ale to właśnie on pozwoli nam zrozumieć, jak zastosować metodę kaizen w swoim życiu. Załóżmy, że te 30 minut każdego dnia nas przeraża. Przeraża na tyle, że mamy opory, by w ogóle zacząć, albo na tyle, że obawiamy się, iż po kilku dniach i tak porzucimy nasz nowy nawyk. Co możemy zrobić w takiej sytuacji?

Wybierzmy taki czas ćwiczeń, który obecnie wyda nam się najbardziej odpowiedni. I to nie tyle pod kątem korzyści zdrowotnych, ile pod kątem naszej siły woli. Zapytajmy samych siebie: „Jaki czas ćwiczeń byłby dla mnie do zaakceptowania na tyle, by zacząć już dziś i kontynuować aktywność fizyczną każdego kolejnego dnia?”. Być może będzie to kwadrans. Być może pięć minut. A być może zaledwie minuta. Minuta, którą jednak kiedyś wspomnimy jako nasz pierwszy krok do naprawdę dużej zmiany. Dlaczego? Bo od czegoś trzeba zacząć. Bo minuta to o wiele więcej niż nic. Bo co prawda zaczynamy od minuty, ale wcale nie musimy na niej kończyć. Kaizen wręcz zaleca, by po oswojeniu się z nowym nawykiem zwiększać stopniowo jego czas, ilość czy intensywność (w zależności od tego, z czym akurat mamy do czynienia).

Lista dobrych nawyków

A oto lista nawyków, które każdy z nas bezboleśnie może wprowadzić do swojego planu dnia, by już wkrótce poczuć się o wiele zdrowszym i dużo bardziej radosnym:

  • Jeśli nie przepadamy za warzywami czy owocami, wprowadźmy do diety tylko odrobinę tego rodzaju żywności. Możemy zacząć na przykład od plastra pomidora czy ćwiartki jabłka. Codziennie pilnujmy, by znalazły się w naszym menu. I stopniowo zwiększajmy ich ilość w swoim jadłospisie.
  • Postanowiliśmy wchodzić dla zdrowia po schodach, a mieszkamy na przykład na szóstym piętrze? Na początku zatrzymajmy windę na piątym, a resztę pokonajmy schodami. Wsłuchujmy się w swój organizm i dodawajmy kolejne piętra dopiero wtedy, gdy poczujemy, że faktycznie jesteśmy na to gotowi.
  • Nie mamy pomysłu na poranną gimnastykę? Zacznijmy od kilku skłonów i lekkiego rozciągania, jednak powtarzajmy je każdego dnia bez wyjątku. Wyróbmy w sobie nawyk, a potem, w miarę wzrostu kondycji, dodawajmy do swojego planu kolejne ćwiczenia.
  • Wiemy, że najwyższy czas rzucić palenie, ale po raz kolejny poddaliśmy się? Albo wcale już nie próbujemy, bo ostatni raz (np. 15 lat temu…) próba odstawienia papierosów z dnia na dzień nie powiodła się? A gdyby tak odejmować z paczki jednego papierosa każdego dnia lub co kilka dni? Albo co tydzień? Powoli, bez szoku dla organizmu, ale jednak stanowczo? Oczywiście bywają sytuacje, gdy z palenia zrezygnować trzeba natychmiast. To bardzo szkodliwy nałóg i – nie oszukujmy się – najlepiej byłoby rzucić go od razu. Gdy jednak nie dajemy rady, metoda kaizen może okazać się pomocna.
  • Czujemy rozdrażnienie po kawie, a mimo to wciąż pijemy jej o wiele za dużo? Dwie filiżanki nie zaszkodzą większości osób, ale pięć czy sześć to chyba jednak przesada… Możemy zacząć od wypijania tej ostatniej tylko do połowy. Albo do ¾. Możemy też całkiem z niej zrezygnować. Sprawdźmy, co działa najlepiej właśnie w naszym przypadku. A później, stopniowo, redukujmy ilość małej czarnej. Aż do osiągnięcia ostatecznego celu.
  • Poprawmy jakość swojego snu, unikając telewizji czy monitora komputera i smartfonu przed pójściem do łóżka. Postanówmy, że na początek zrobimy to np. 10 minut przed położeniem się. Stopniowo zwiększajmy ten czas, a jeśli pojawią się problemy (np. nuda), postawmy na dobrą książkę.
  • Nie zaczynajmy dnia od wiadomości. Dodajmy – złych wiadomości, bo to właśnie w ich przekazywaniu lubują się media. Po przebudzeniu włączmy ulubioną płytę i sięgnijmy po jakąś przyjemną lekturę lub w spokoju delektujmy się pysznym śniadaniem. Opóźnijmy moment zderzenia z brutalną rzeczywistością. Na początek wystarczy kilka minut. Z pewnością wyjdzie nam to na zdrowie!

Powyższa lista to oczywiście tylko przykłady, w jaki sposób metoda kaizen może pomóc nam we wprowadzeniu w życie trwałych zmian. Możemy wybrać z niej coś dla siebie, ale możemy też stworzyć własną. Ważne, byśmy po prostu zaczęli. Najlepiej już dziś!