Przyjaciółki, kochanki. Wdowy, rozwódki – panny z odzysku. Często grubo po pięćdziesiątce, sześćdziesiątce, a nawet znacznie starsze, godzące obowiązki babci i samotnej gospodyni, rzadziej już zawodowe i macierzyńskie. Stratę męża już przepłakały. Czas przeżyty w żałobie, samotności pomógł im wyciszyć się emocjonalnie i poukładać sprawy na nowo. Podobnie w przypadku tych, które zaliczyły bolesny rozwód – pierwsze chwile po nim, zazwyczaj przykre i przytłaczające minęły, poczucie zranienia ustąpiło miejsca nadziei i chęci, by zacząć żyć na nowo. Czy zechcą jeszcze zawalczyć o siebie? Czy zechcą spróbować jeszcze raz? Czy znajdą jeszcze miłość?
#POKOLENIA
ARTYKUŁY
Kobiety z przeszłością – #Pokolenia 30
Chcą kochać i być kochane
Mimo wieku, niektóre rzucają się w wir randkowania z mężczyznami poznanymi w sanatorium, podczas wyjazdu na wczasy, na spacerze, a obyte z Internetem – na Facebooku lub w Sympatii, MyDwoje, i na innych tego typu portalach. W ciągu miesiąca potrafią odbyć kilka spotkań, które czasem kończą się nawet wspólnym śniadaniem. Z reguły jednak wszystkie te znajomości szybko się kończą. Najczęściej pan ulatnia się bez słowa albo na do widzenia serwuje jej rozbrajające: ,,przecież nic sobie nie obiecywaliśmy”. Żeby zapomnieć o porażce… umawiają się na kolejną randkę. Owszem, zauważają że nic z tych randek nie wynika, ale nie odpuszczają. Zazwyczaj szukają poważnych relacji, ale godzą się też na takie bez zobowiązań i obietnic na przyszłość.
Inne tkwią w uczuciowej stagnacji i poczuciu, że są już stare i nic lepszego w życiu ich już nie czeka. Zwłaszcza te negatywnie do życia nastawione – choć doskwiera im samotność, nie są w stanie pokonać psychicznej bariery i otworzyć się na innych. Nauczyły się już żyć w swoim uporządkowanym świecie i nie zdecydują się na coś, co ten ,,porządek” by zburzyło. Zdecydowanie częściej jednak szybkie wkraczanie w nowy związek, a jakże często i brak refleksji nad poprzednim, jest podyktowane lękiem przed samotnością i obawą: a co jeśli zostanę już sama na zawsze?
Przeżyć starość w samotności, czy otwierać się na nowe znajomości?
Anna (po siedemdziesiątce) ma trójkę dorosłych i samodzielnych już dzieci, od kilkunastu lat jest też babcią. Od 13 lat jest wdową. Po śmierci męża uwikłała się w romans z żonatym mężczyzną. – Nie powiem, że jestem z tego dumna, ale nie żałuję – zwierza się kobieta. Dzieci Anny są osobami bardzo zajętymi, pracują, prowadzą firmy, babcia przydaje im się do opieki nad wnukami – zaufana, odpowiedzialna, darmowa… Anna chętnie pomaga rodzinie, ale jej naturalną potrzebą jest też posiadanie partnera, z którym wchodzi w znaczące kontakty osobiste, zaspokaja swoje potrzeby, przeżywa emocje i wzbogaca swoje życiowe doświadczenia. I los takiego Annie dał.
– Wnuki kocham nad życie, ale on to co innego… Jest przydatny – zawiesi szafkę, naprawi kosiarkę, wniesie na zakupy na piętro, ale nie to jest najważniejsze. On na nowo rozbudził we mnie kobiecość, pożądanie. Oboje od początku wmawialiśmy sobie, że to jedynie przygoda i nic rokującego na przyszłość. Minęły już 3 lata, a my ciągle spędzamy razem każdą wygospodarowaną przez niego wolną chwilę, później każde wraca do swojego życia. Nie mamy względem siebie żadnych oczekiwań, to i nie może być mowy o rozczarowaniu – opowiada Anna. Swoją relację nazywa czystym układem dwojga dorosłych ludzi szukających – z jednej strony wsparcia, z drugiej odskoczni.
Samotność przykrym uczuciem
Krystyna, około 70-letnia postawna blondynka. Stan cywilny: rozwiedziona. Sąd przywrócił jej wolność 24 lata temu, od tej pory jest zatwardziałą singielką, choć ma za sobą jakieś przelotne związki. – Mąż zostawił mnie dla młodszej, to był cios w moje serce i moje kobiece ego. I chyba trochę w odwecie szybko zaczęłam szukać pocieszenia, kogoś, kto by mnie dowartościował jako kobietę – stwierdza Krystyna. – Znalazłam? Nie! Ja szukałam miłości, a mężczyzn, których spotykałam interesował wyłącznie koleżeński seks. Ten rozdział Krystyna ma już jednak za sobą. A miłość? – Co ma być, to będzie. Nie szukam na siłę. Teraz, jeżeli się z kimś zwiążę, to tylko wtedy, kiedy się prawdziwie zakocham, a on będzie dla mnie równorzędnym partnerem. O seksie już nie myślę, ale jeśli jeszcze będzie, to będzie tylko dopełnieniem, a nie celem samym w sobie – zapewnia.
Lek przed samotnością – złym doradcą
O tym, że lęk przed samotnością jest złym doradcą dobrze wie Ksenia, 59 lat – zadbana fryzura, szczupła i zgrabna figura. Nie ma dzieci. Została wdową gdy miała 51 lat. Długo nie była gotowa na nowy związek. Z czasem zaczęło jednak do niej docierać, że dobrze byłoby kogoś sobie znaleźć: – Myślałam: to ostatni dzwonek, zegar biologiczny tyka, zmarszczek mi przybywa, zdrowie zaczyna szwankować, jak nie znajdę teraz, to już nigdy. No i stało się. Kilka miesięcy temu, podczas pobytu na firmowym szkoleniu (Ksenia jest główną księgową w dużej firmie) poznała przystojnego mężczyznę. ,,Zaiskrzyło”, zaczęli się spotykać, w tle rysowało się wielkie i odwzajemnione uczucie. Dziś już nie są razem, a ona ma świadomość, że popełniła wiele błędów: – Wynikające z lęku desperackie poszukiwanie partnera sprawia, że kobieta robi wszystko, żeby mężczyznę sobą zainteresować, a później traktuje go jak zdobyty skarb. Nie pytałam go, dlaczego już musi iść, z kim był na spacerze, gdzie wyjeżdża na weekend i dlaczego nie ze mną. Nie chciałam go do siebie zrazić, albo żeby myślał, że jestem nachalna – tak to teraz, z perspektywy czasu ocenia. – A prawda jest taka, że jeśli ktoś się nami poważnie interesuje, to musi zadbać o to, żebyśmy i my czuły się komfortowo. Jeśli nie pytasz – dajesz mu sygnał, że nie oczekujesz zbyt wiele co do jego zachowania, lojalności, transparentności. Wtedy im bardziej się starasz, tym mniej on się stara. I dochodzisz do wniosku, że znowu trafiłaś na nieodpowiedniego faceta. Pogodziłam się z tym, że już nigdy nie znajdę sobie kogoś na stałe. Może jest mi tak właśnie pisane – podsumowuje pogodzona z sytuacją Ksenia.
Wygodna relacja
Stefania (68 lat), rozwódka, matka dwojga dorosłych dzieci, po rozstaniu z mężem długo była sama. – Mąż mnie zdradzał na prawo i lewo, okłamywał, a i tak po rozwodzie byłam wściekła. Wydawało mi się, że znienawidziłam wszystkich facetów – wyjaśnia. Czas jednak leczy rany. – Kilkanaście miesięcy temu na fejsbukowym mesendżerze przysłał mi uśmieszek o 5 lat starszy wdowiec. Podziękowałam. Jeszcze tego samego wieczoru przysłał serduszko, a później kartkę z ogromnym bukietem róż. I tak to się zaczęło… – uśmiecha się tajemniczo kobieta. Początkowo była nieufna . – Nachodziły mnie różne myśli: może to jakiś naciągacz, kobieciarz? Ciekawość jakby to było z kolejnym facetem była jednak silniejsza. Dziś spotykają się, nazywa go „przyjacielem”, ale znajomością tą się nie afiszuje. – Z obawy przed złośliwymi komentarzami moich dzieci i znajomych wolę zachować nasze relacje w tajemnicy – mówi Stefania. – Oni uważają, że mnie starej to nic się już w życiu nie należy. A przecież w każdym wieku można mieć potrzebę miłości, bliskości. Poza tym taka relacja jest dla mnie wygodna, bo między mną a Antonim wszystko jest jasne: ja jestem wolna, on jest wolny. Kiedy czujmy potrzebę spotkania się, dzwonimy do siebie i spędzamy miło czas, czasem idziemy do łóżka… i tak do następnego razu – dodaje kobieta. I choć strzała Amora trafiła ich już rok, temu dotychczas nie rozpoczęli wspólnego, nowego rozdziału w życiu. – Antoni jest miły, komplementuje mnie, uwielbiam jego towarzystwo, ale nie jestem pewna, czy dałabym radę ponownie znosić w domu mężczyznę przez 24 godziny na dobę. Byłam już żoną, teraz już chyba tego nie chcę – uśmiecha się rozbrajająco Krystyna.
Facet to nie pociąg ekspresowy
Twierdzi Zofia. – Nie warto za nim pędzić na złamanie karku i wskakiwać w biegu, jak mówi stare porzekadło: ,,tego kwiatu jest pół światu”. Ta ponad sześćdziesięcioletnia dziś kobieta była mężatką dwukrotnie. Pierwszy mąż zginął w wypadku, drugi zmarł po ciężkiej chorobie zostawiając ją z niepełnosprawnym synem.
– Jak duże szanse na znalezienie mężczyzny ma samotna matka? Niektórzy mężczyźni nie mają nic przeciwko wychowywaniu cudzego dziecka albo uczucie do kobiety okazuje się silniejsze niż obawy, ale skoro jest tyle wolnych kobiet, dlaczego mieliby pokusić się na samotną matkę? – zdaje sobie retoryczne pytania. I sama sobie odpowiada: – Kobieta po przejściach, a na dodatek z balastem w postaci kalekiego, wymagającego ciągłej opieki syna, to według mężczyzny zły pomysł. Chciałby mieć kobietę tylko dla siebie. A i we mnie jest obawa, że nie pokocha mojego dziecka, nawet jeżeli kochałby mnie. Myślę, że syn by to wyczuwał i atmosfera byłaby nieciekawa. A do uczuć nie można się zmusić. A przecież ułożenie stosunków z dziećmi to nie jedyna z pułapek czekających na partnerów „z odzysku”.
Życie jednak Zofię zahartowało: – Żadnych szlochów, zero łez, huśtawki emocjonalnej – to zwodniczy stan, a ja muszę być silna dla swojego syna – oświadcza z pewnością w głosie. Zofia nie ma już żadnych złudzeń: – Poznałam już kogoś, kto zainteresował się taką kobietą jak ja – samotną matką. Na początku widział mnie u swojego boku – byłam o kilkanaście lat młodsza od niego, w miarę atrakcyjna ,wykształcona itp… no, ale to dziecko… On się rozwiódł, znowu jest wolnym strzelcem, ty kobieto „tak”, ale bez „ogona” w postaci dzieci, bo zakłócają harmonię, ograniczają wolność kobiety – zabierają jej czas, który mogłaby mu poświęcić, ograniczają jej możliwości finansowe, blokują jej wyjazd na narty, wspólne wakacje.
Zofia nikogo już nie szuka. Jeśli jednak jakimś cudem mężczyzna by się znalazł? – Musiałby to być ktoś, kto zaakceptuje to, że mam syna i zrozumie, że moje życie będzie przyporządkowane innemu rytmowi. Jak każdy potrzebuję odrobiny zrozumienia i ciepła. Potrzebuję bliskości, intymności nie tylko cielesnej, ale i duchowej. Nie potrzebuję faceta bez serca, ani litości – kończy rozmowę Zofia i dodaje, że księcia nie szuka, bo żadna z niej księżniczka, ale gdyby jakiś się znalazł, to nie zamknie mu drzwi przed nosem.
Senior w serwisie randkowym, czy to wstyd?
Seniorzy chętnie korzystają z aplikacji randkowych – donosi popularny portal randkowy Sympatia, a w serwisie MyDwoje.pl, w którym każdego dnia rejestruje się ponad 200 osób, już dawno zarejestrowało się ponad 800 000 starszych singli. Czy to oznacza, że seniorzy odkryli sposób na samotność i zawojowują Internet? A może to tylko mit? Czy poszukiwanie miłości w Internecie zarezerwowane jest wciąż tylko dla młodych? Czy osoby, które swoje już przeżyły, były w związkach, czasem nawet w kilku, przekroczyły sześćdziesiątkę, siedemdziesiątkę, straciły partnera, męża, żonę powinny zapomnieć o wszelkich uniesieniach i pokornie czekać na to, co los im przyniesie? A może powinny wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć aktywne poszukiwanie przyjaciół, partnera, kogoś, kto tak, jak one doskonale zna życie – wszystkie jego barwy i smaki. Ale czy po 60-tce poszukiwanie miłości może być proste, łatwe?
Obawy wobec szukania nowej miłości po stracie partnera
Dane z MyDwoje.pl potwierdzają, że poszukiwanie przez seniorów partnera on-line jest bardzo popularne, a coraz częściej w serwisie rejestrują się osoby nawet po 70. i 80. roku życia. Jednak grupa, choć całkiem liczna, nie jest wystarczająco przebojowa. Single-seniorzy dość często borykają się ze zbyt dla nich wczesną, stratą współmałżonka, co – według amerykańskich uczonych – jest na pierwszym miejscu wśród najbardziej stresujących sytuacji życiowych. Wiadomym jest również, że komunikacja z własnymi emocjami i przeżycie żałoby wymaga czasu i jest sprawą bardzo indywidualną. Pojawia się też obawa, czy aby na pewno mamy szansę na odnalezienie się w nowej rzeczywistości i znalezienie kolejnego partnera, który będzie dopasowany do nas w stopniu nie mniejszym niż poprzedni. W końcu ma się już pewne przyzwyczajenia i nawyki, z którymi trudno dyskutować i dostosowanie się do nich nie jest łatwe dla nowej osoby. Niektórzy obawiają się również, że trafią na osoby niepoważne, które szukają wyłącznie przygód, zabawy lub zechcą wykorzystać ich naiwność i brak doświadczenia w serwisach randkowych.
Trzeba zacząć od wyciągnięcia wniosków
Czy mając lat np. 60, 70 czy 80 lepiej być singielką, czy żyć w małżeństwie albo jakimś innym stałym związku? – Na pewno lepiej jest żyć w związku, ale satysfakcjonującym: dobra relacja daje poczucie szczęścia, pozytywnie wpływa na nasze zdrowie, a nawet – przedłuża życie. Takie świetne związki nie są jednak powszechnym doświadczeniem kobiet, szczególnie tych, które już sporo przeżyły. Z wielu powodów (śmierć partnera, rozwód, zerwanie toksycznej relacji) spora część kobiet po 60. roku życia nie ma partnerów. Nie oznacza to jednak, że są samotne i nieszczęśliwe. Dobre relacje z przyjaciółmi (przyjaciółkami zazwyczaj), rodziną, sąsiadami również mogą dawać poczucie wsparcia i więzi. Bycie niezależną singielką otoczoną życzliwymi ludźmi jest moim zdaniem lepsze niż trwanie w przemocowym związku albo wiązanie się z partnerem, który jest daleki od wymarzonego – tak na to pytanie odpowiada prof. Magdalena Śmieja, psycholożka z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Z kolei Joanna Godecka, psychoterapeutka i life coach na łamach jednej z gazet ostrzega przed generalizowaniem pewnych rzeczy, np. że prawdziwa miłość nie istnieje czy też, że nie ma fajnych mężczyzn. To nas ogranicza i odbiera nam pozytywne nastawienie, które jest potrzebne do zawierania nowych relacji. Zanim jednak zaczniemy się rozglądać za kimś nowym, powinnyśmy zacząć od wyciągnięcia wniosków z małżeństwa, które zakończyło się rozstaniem. – Jeśli chcemy w przyszłości stworzyć nowy związek, to te wnioski muszą być konstruktywne. Nawet zdrada czy przemoc w związku są dla nas informacją, że coś musimy zrobić inaczej, wybierać partnera kierując się innymi kryteriami – wyjaśnia psychoterapeutka.
Od czego zacząć? Warto samej sobie opowiedzieć historię minionego związku i postarać się go zdiagnozować. Jeśli w tej opowieści nie wyjdę z pozycji ofiary, ale ujmę to, czego doświadczyłam, jakie zachowanie wydawało mi się w tamtym czasie najlepsze, dlaczego i co teraz bym zrobiła inaczej, to z całą pewnością zmieni się perspektywa. Zaczniemy widzieć sytuację przez pryzmat tego, co możemy zmienić, co poprawić. To jakby diagnoza postawiona samej sobie – wyjaśnia Godecka.
Halina Molka