Miejska łąka kwietna – chwilowa moda czy ratunek dla miasta? #POKOLENIA 17

Od paru lat wiosną i latem mieszkańcy Warszawy i innych miast w Polsce mogą cieszyć oczy widokiem kwitnących kolorowych kwiatów – w różnych miejscach, nie tylko w parkach, lecz także wzdłuż ulic i torów tramwajowych, na malutkich skwerach czy placach miejskich. Miejskie łąki kwietne poprawiają estetykę miasta i dają możliwość bliższego obcowania z naturą, jednak przede wszystkim wzbogacają ekosystem i mają wszechstronne korzystne działanie ekologiczne na środowisko. Łąka w mieście to dla zwierząt znakomite warunki do życia, a dla miejskiego budżetu – oszczędności. Rośliny łąkowe nie wymagają tak częstego podlewania jak trawnik, nie potrzebują też ani nawożenia, ani częstego koszenia – robi się to zaledwie dwa razy lub raz w sezonie.

Najczęściej na łąki wybierane są rodzime gatunki jednoroczne i wieloletnie (w sumie ponad 60 gatunków) przystosowane do trudnych warunków miejskich, gleb suchych i zdegradowanych. Dzięki takiej mieszance już w pierwszym roku szybko i intensywnie kwitną rośliny jednoroczne, a w następnych latach zaczynają kwitnąć rośliny wieloletnie. W pierwszym roku, tak jak przy łąkach jednorocznych, może być potrzebne pielenie, ale w kolejnych latach pielęgnacja ogranicza się jedynie do koszenia, co znacznie obniża koszty utrzymania zieleni miejskiej czy dróg. Rośliny łąk kwietnych mają przeważnie dłuższe i bardziej rozbudowane systemy korzeniowe niż zwykłe trawy, dzięki czemu są odporniejsze na suszę oraz gromadzą zasoby wód opadowych w glebie, czyli stanowią zabezpieczenie przed powodziami, podtopieniami i zalewaniem dróg. Takie łąki na poboczach dróg w mieście znakomicie sprawdziły się już w Warszawie i Krakowie. Różnorodność części nadziemnych pomaga oczyszczać powietrze z pyłów komunikacyjnych. W parku miejskim też nie muszą być wszędzie równo przystrzyżone trawniki. Łąka jest znakomitym urozmaiceniem krajobrazu i przyrody.

Wśród wielu gatunków wykorzystywanych na łąki kwietne są m.in.: mak, fiołek polny, rumian, podbiał, babka, bluszczyk kurdybanek, stokrotka, mniszek lekarski, komosa, kąkol, żmijowiec zwyczajny, szałwia łąkowa, krwiściąg mniejszy, chaber łąkowy czy ślaz dziki, różne rozchodniki, rojniki, goździki, koniczyna biała i czerwona, pięciorniki. Wszystkie zachwycają kolorami i zapachami.

Miejskie łąki kwietne nie wymagają nawadniania i regularnego koszenia, tak jak trawniki, natomiast znakomicie poddają się koszeniu kosą. To metoda tania i ekologiczna. Nie pociąga za sobą kosztów paliwa, nie przyczynia się do miejskiego smogu poprzez emisję spalin ani nie generuje hałasu w zielonej przestrzeni miasta. Koszenie kosą nie zabija też zwierząt chroniących się wśród roślin.

Łąki dają pokarm i przestrzeń do życia dzikim zwierzętom żyjącym w mieście: ptakom, gryzoniom, jeżom, żabom, a także owadom, w tym jakże pożytecznym zapylaczom. Dla naszych miejskich wróbli, których populacja zmniejszyła się o połowę, taka łąka jest często warunkiem przeżycia, ponieważ żywią się one nie tylko różnorodnymi nasionami, których w niekoszonej łące mają obfitość, lecz także robaczkami, chrząszczami i innymi bezkręgowcami bytującymi na łące.

W zasadzie takich łąk nie powinno się kosić w ogóle, tylko zostawiać na zimę suche rośliny – niestety niektórzy mieszkańcy (dotyczy to akurat Krakowa, ale może zdarzyć się także w innym mieście) domagają się od służb koszenia pozostałości po łące kwietnej, ponieważ psują estetykę otoczenia (sic!). Jednak widok takich wysuszonych badyli i uwijających się wśród nich ptaszków też może być miły dla oka, wszystko zależy od naszego podejścia do otaczającej przyrody i wrażliwości na nią.

Wszechobecny smog, wielokrotne koszenie trawników, które generuje hałas i dodatkowe spaliny, nisko koszone trawniki wysychające podczas upałów oraz znacznie wyższa w ostatnich latach temperatura w miastach (dotkliwa zwłaszcza latem) sprawiają, że ludziom w miastach żyje się coraz gorzej.

Od paru lat takie działania, jak zakładanie łąk, wspiera merytorycznie między innymi Fundacja Łąka. Prowadzi ona także badania nad skutecznością pochłaniania pyłów tworzących smog przez rośliny łąkowe i w efekcie dąży do opracowania takiej mieszanki roślin na miejską łąkę, która będzie efektywnie wyłapywać w mieście pyły z powietrza.

Wstępne badania pokazały, że 1 m2 odpowiednio dobranej mieszanki roślin łąkowych jest w stanie zatrzymać od 5 do 11 g pyłów zawieszonych, czyli podobnie jak pięcioletnie drzewo! Drzewa uważa się za najwydajniejsze roślinne filtry zanieczyszczeń powietrza, lecz ich sadzenie w mieście nie zawsze i nie wszędzie jest możliwe. Alternatywę w takich sytuacjach mogą stanowić łąki kwietne. Co więcej, z analiz wynika, że rośliny łąkowe nie tylko wychwytują pyły, lecz także trwale zatrzymują je na swojej powierzchni. Jeżeli chcemy żyć w przyjaznym mieście – zdrowym dla nas i wszystkich mieszkańców – popatrzmy z entuzjazmem na łąki i łączki, zgłośmy potrzebę ich powstania we własnej dzielnicy albo do budżetu obywatelskiego. Utrzymanie łąki kwietnej nie kosztuje wiele, a odniesiony pożytek dla środowiska miejskiego, i w efekcie dla nas, będzie dawał o sobie znać przez wiele lat.