Moja siostra ginekolożka # Pokolenia 39

Mówią, że jest współczesnym odpowiednikiem Michaliny Wisłockiej. Nie bez przyczyny – jest m.in. autorką rozdziału o antykoncepcji wznowionej w 2016 r. Sztuki kochania, a także wydanej w 2020 r. książki Sztuka kobiecości. Od lat powtarza, że fajnie jest mieć dwa chromosomy XX, a bycie kobietą jest niezmiernie fascynującą przygodą na każdym etapie życia. O najważniejszych doświadczeniach, radościach i bolączkach  okresu postmenopauzy, życzliwie,  holistycznie i bez zadęcia rozmawiam z doświadczoną ginekolożką i seksuolożką, dr Beatą Wróbel.

Prowadzi pani praktykę od wielu lat. Czy zauważyła pani jakieś znaczące zmiany w dbaniu o swoje zdrowie kobiet po menopauzie?

Niestety nie. Reprezentuję dosyć specyficzne podejście do ciała i seksualności – mam filozoficzną pogląd na to, jakie pełni funkcje i w jakim miejscu z tym wszystkim jesteśmy my, Polki. To nie są niestety dobre wnioski; walczę od lat by to się zmieniało. Od razu muszę też sprostować błąd definicyjny i interpretacyjny: menopauza to ostatnia miesiączka, a my tutaj raczej będziemy się zajmować klimakterium, czyli okresem, krótko mówiąc, 6 lat przed ostatnią miesiączką i 6 lat po niej.

Ma pani świadomość, jak bardzo kobiety nie znoszą tego słowa? Jest bardzo kulturowo obciążone.

Mam. Kobiety nie znoszą nie tylko słowa klimakterium. Nie znoszą także słów srom, wagina, wulwa; trochę łatwiej wymawiają pochwa. Myślę, że to doskonałe pole do popisu dla językoznawców: co takiego możemy zrobić, by zacząć promować język, którym na ten temat możemy rozmawiać.

Jaka jest wiedza kobiet na temat zmian, które zachodzą w ich ciałach w tym okresie?

Niestety nie widzę progresu w tym temacie.  Panie w wieku postmenopauzalnym rzadko troszczą się o siebie w tym zakresie. Panuje raczej przekonanie, że skoro są już w wieku poreprodukcyjnym i nie współżyją, to nie warto zajmować się sobą. Nawet w przypadku pojawiającej się uciążliwej suchości pochwy, czy dolegliwości bólowych ze strony sromu, nie traktują tych schorzeń jako ważnych, bo patrzą na układ moczowo-płciowy jedynie z perspektywy płodności. Badam te panie i czasami aż mnie boli. Tak są te pochwy i sromy niedoborowe, zniszczone z powodu niedoboru estrogenu. A przecież te stany bardzo pięknie i szybko się leczy, po miesiącu kobiety wracają do mnie jak nowo narodzone! Nie wszystkie powracają do życia seksualnego, ale i tak czują się znacznie lepiej. Warto bym w tym miejscu oddała hołd panom – kobiety, które w tym wieku wchodzą w nowe związki po długiej samotności czy wdowieństwie, mają cudownych partnerów, którzy często sami je do mnie wysyłają! Chwała zatem tym cudownym facetom!

Musimy pamiętać, że układ moczowo-płciowy nie jest zarezerwowany tylko dla płodności. On ma nam służyć całe życie.  Kobiety w ogóle nie łączą tego, że układ rozrodczy i moczowo-płciowy to ten sam układ. I jeżeli mamy dolegliwości z powodu niedoboru estrogenu w układzie rozrodczym, to mamy także niedobory w cewce moczowej i w drogach moczowych. Kobieta cierpiąca na nawracające infekcje dróg moczowych dostaje od lekarza POZ antybiotyk. Na chwilę ma spokój i sytuacja się powtarza. A wystarczy przyjść do ginekologa i zastosować nowoczesną miejscową terapię estrogenową z kwasem hialuronowym z witaminą C, która doskonale leczy te dolegliwości i nawet jeśli kobieta ma przeciwwskazania ogólne do stosowania terapii hormonalnej, to jej nie zaszkodzi.

Jesteśmy trochę wrogami samych siebie?

Niestety tak! Kobieta przychodzi do gabinetu i mówi: Pani doktor, ale ja nie współżyję. Pytam: I co z tego? Tak, jak nawilżamy twarz i szyję, tak samo musimy dbać o nawilżenie śluzówki pochwy. Nie tylko z powodu nietrzymania moczu, ale dlatego też, że bez tej dbałości będzie postępował proces obniżenia ścian pochwy czy wypadania macicy. Niestety, nie dysponujemy narzędziami, które są w stanie zmienić ten obrosły stereotypami tok myślenia. Również, a może przede wszystkim, edukacyjnymi. Mam jednak takie spostrzeżenie, dokonałam go kiedyś podczas spotkania, na którym omawiałam swój artykuł na temat orgazmu. Przyszły mnie wysłuchać panie, nomen omen 60+, z czego nie byłam początkowo zadowolona. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy po chwili zamieniły się w doskonałe słuchaczki i interlokutorki, które doskonale wiedziały, o czym mówię, bo to już przeszły i mogły się tą wiedzą dzielić ze swoimi córkami i wnuczkami. I tu właśnie upatruję największą nadzieję edukacyjną w tym zakresie! Bo jeśli powiemy 40-latce, że jeśli teraz ma kropelkowe nietrzymanie moczu, to po 60. roku życia może mieć już poważny problem z tym schorzeniem, to ona tego nie kupi! Ale jak powie jej to mama czy babcia, która takie doświadczenia ma – to do niej dotrze. I dlatego kobieta 60+, ukazując siebie w cyklu życia, ma niezwykle ważną rzecz do zrobienia! Jeśli nauczy tylko jedną młodą kobietę, co to jest miesiączka, nie tylko w sensie biologicznym, czym jest ciąża, jak zmienia się ciało po niej, powie, że w wyniku ciąży i porodu traci się nieodwołalnie 30 proc. włókiem mięśniowych dna miednicy, to ta młoda osoba będzie wiedziała, że musi do tego porodu się odpowiednio przygotować. I ćwiczyć mięśnie dna miednicy, by ograniczyć straty do minimum, a po ciążach mieć już świadomość, jak radzić sobie z dnem miednicy, nie tylko w kontekście nietrzymania moczu, ale też współżycia. I kiedy pojawią się zmiany postmenopauzalne i późnopostmenopauzalne będzie już doskonale wiedziała, jak sobie z nimi dać radę.

Na szczęście w tym obszarze już coś się zmienia.

Tak. Pojawiła się podspecjalizacja uroginekologia i pojawili się fizjoterapeuci uroginekologiczni. Niestety, zauważyłam, że środowisko fizjoterapeutów nie współpracuje ani z ginekologami, ani z urologami. Na ich stronie internetowej jest mnóstwo błędów merytorycznych dotyczących chociażby bolesnego współżycia, pochwicy, suchości pochwy czy wulwodynii. Smutne jest to, że nie ma u nas zespołów interdyscyplinarnych.

Jakie badania profilaktyczne o profilu ginekologicznym powinny wykonywać kobiety po menopauzie? Jak często?

Rok to jest optimum. I te wskazania, co do diagnostyki, nie zmieniają się, jeśli kobieta jest zdrowa, w ciągu całego życia. Rutynowe badania obejmują: dwuręczne badanie fizykalne, z założeniem wziernika z pobraniem wymazu do badania cytologicznego, USG ginekologiczne, palpacyjne badanie gruczołów piersiowych z badaniem ultrasonograficznym oraz mammografię.

I te badania wystarczą by wykryć niepokojące zmiany?

Cytologia zrobiona raz w roku jest wystarczająca do szybkiego wykrycia raka szyjki macicy. I nie musi być to ta najnowocześniejsza, jednowarstwowa, może być ta zwyczajna, na którą wszystkie panie stać. Rak szyjki macicy potrzebuje 10-13 lat, żeby się rozwinąć.  Nowotworem postmenopauzalnym jest także rak trzonu macicy, który również jest możliwy do wykrycia we wczesnym etapie, ale kobieta musi zrobić USG ginekologiczne. Tak naprawdę, powinna zgłosić się na badanie trzonu macicy kilka miesięcy po ustaniu miesiączki, by lekarz mógł sprawdzić czy w jamie macicy jest naprawdę pusto, czy nie ma przerostu endometrium czy nie urosła śluzówka, czy nie pojawiły się niepokojące zmiany. Mamy jeszcze w tej galerii niestety raka jajnika, który jest najbardziej podstępny i najtrudniej wykrywalny. Okres postmeopauzalny łączy się często ze zwiększeniem tkanki tłuszczowej na brzuchu, udach i pośladkach. Kobiety często się denerwują, że im rośnie brzuch, ale ten zwiększony obwód brzucha może (choć nie musi) mieć związek z jajnikami. Jednym z pierwszych objawów raka jajnika jest wodobrzusze i powiększający się obwód brzucha właśnie. Po menopauzie warto zatem ten brzuch badać, robić badanie USG i oceniać stan jajników.

Co jeszcze może nas zaskoczyć w tym okresie?

Od kilkunastu lat w Stanach Zjednoczonych trwają badania nad przewlekłym wzwodem łechtaczki u kobiet starszych. Ta historia pojawia się też u kobiet młodych, ale u nich ma zupełnie inną przyczynę. Kobiety z tą przypadłością bardzo cierpią, bo choroba w zasadzie uniemożliwia im wszystko: stanie, siedzenie, normalne funkcjonowanie, a na dodatek wstydzą się o tym komukolwiek powiedzieć. To schorzenie, na które społeczną odpowiedzią w Polsce są najczęściej egzorcyzmy (!), dlatego obarczone jest wielkim tabu. Miałam takie przypadki w swoim gabinecie – u jednej z moich pacjentek, wdowy, tuż po śmierci męża pojawiła się bolesny wzwód łechtaczki i tego bolesnego napięcia nie było można niczym rozładować. Badania na temat leczenia tej przypadłości są dopiero inicjowane, choć można to częściowo leczyć stosując farmakologię. Jest to jednak problem z pogranicza seksuologii i ginekologii, a niekiedy  psychiatrii i neurologii.

Mamy jeszcze wulwodynię. Czy ta przypadłość też dotyczy wieku postmenopauzalnego? Na czym dokładnie polega?

Wulwodynia dotyczy kobiet w każdym wieku. To schorzenie psychosomatyczne. Niestety, mamy w tej kwestii ogromny impas, wspomnę chociażby fakt, że WHO w najnowszej Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD-11 nie uwzględniło rekomendacji Międzynarodowych Towarzystw Chorób Sromu i Wulwodynii z dwóch ostatnich lat. Mówi się o wulwodynii właściwej, której przyczyny nie znamy i o wulwodunii miejscowej, uogólnionej,  której przyczyny są bardzo różne: choroby skóry, śluzówki, różnego rodzaju zakażenia czy infekcje, czyli to, co jesteśmy w stanie zdiagnozować jako odczyn. Jednak ta diagnostyka jest w powijakach, nie ma wciąż żadnego standardu, natomiast jest coraz więcej kobiet w każdym wieku, które cierpią na niezidentyfikowane, rozległe bóle tych okolic pojawiające się podczas współżycia, badania ginekologicznego,  jazdy na rowerze czy nawet noszenia obcisłych spodni.

Jakie najczęstsze dolegliwości ginekologiczne dotykają kobiet w drugiej połowie życia?

Przede wszystkim takie, które są efektem biologii i czynności rozrodczych, w których uczestniczyły, czyli: spadek poziomu estrogenu, spadek poziomu kolagenu, obniżenie  przedniej i tylnej ściany pochwy, nietrzymanie moczu – z bardzo wielu powodów, nie tylko wysiłkowe, ale też czynnościowe; pęcherz nadreaktywny itp. To są te dolegliwości. A z objawów najczęstsza jest suchość pochwy, która jest bardzo bagatelizowana. Powinnyśmy, jeżeli się tylko taka suchość pojawi, udać się jak najszybciej do lekarza i włączyć profilaktykę! Po to, by o siebie zadbać, by siebie w końcu zauważyć.

Do czego taka suchość może doprowadzić?

Suchość pochwy może prowadzić do mikrouszkodzeń, które mogą powodować przewlekły stan zapalny, a tym samym do różnych zakażeń.

Czy kobiety w wieku postmenopauzalnym powinny przyjmować hormony? Czy mogą one zapobiec zmianom, o których mówiła pani wcześniej?

Każda z nas jest inna i do każdego przypadku przepisywania terapii hormonalnej trzeba podejść indywidualnie. Kobieta 60+ może być obarczona wieloma chorobami, które mogą być przeciwskazaniem do stosowania terapii hormonami. Mam tu na myśli terapię doustną czy przezskórną. Głównym celem HTM (Hormonalnej Terapii Menopauzy) jest poprawa jakości życia. Jeżeli kobieta jest aktywna zawodowo i te dolegliwości jej to życie utrudniają, to należy, przy spełnieniu warunków zdrowotnych, taką terapię jej zapisać. Natomiast jeśli chodzi o objawy ze strony pochwy i sromu, które to organy najbardziej są narażone na niedobór estrogenu, to należy to leczyć miejscowo i do tego nie ma przeciwwskazań, takich jak przy stosowaniu ogólnoustrojowej terapii hormonalnej. Trzeba jednak pamiętać, że kobieta stosując HTM czuje się lepiej, ma mniejsze dolegliwości ogólne, jak uderzenia gorąca, poty, ma lepszą koncentrację, ale pochwa w dalszym ciągu jest poza działaniem leku, bo hormony ogólnoustrojowe nie przenikają do układu moczowo- płciowego. Tam często wystarcza terapia miejscowa.

Nie ma we mnie zgody na to, że kobiety 60+ wysyłane są na rubieże życia. Nie ma we mnie zgody na to, że eliminuje się ich ogromne doświadczenie, wiedzę, ich genialne umysły, którym trzeba tylko pomóc zrozumieć fizjologię i pomóc odbudować się w tej kwestii. Trzeba tym kobietom pozwolić działać i żyć. I wspierać młode dziewczyny w wejściu w kobiecość

Czy powinnyśmy w tym okresie jakoś drastycznie zmodyfikować naszą aktywność fizyczną?

W wieku postmenopauzalnym powinnyśmy postawić na ćwiczenia relaksacyjno-oddechowe i wzmacniające, typu brzuch-pośladki-uda, pilates, jogę, szczególnie ze wzmocnieniem tzw. dolnego pierścienia, brzuszny tor oddychania, spacery z zaciskanymi pośladkami. W ćwiczeniach  i w pracy nad miednicą chodzi o to, by skomunikować umysł z miednicą, nauczyć się miednicą oddychać. Kiedy oddychasz i obserwujesz, to czujesz, co dzieje się w dole brzucha. Zalecam zatem uważność na własne ciało, mindfulness, relaks, wyciszenie, ćwiczenia oddechowe. Do tego zmiana stylu życia i odpowiednia dieta.

Czy zmiany postmenopauzalne mogą znacząco wpłynąć na życie seksualne kobiety?

Wszystko, o czym mówiłyśmy, może mieć wpływ na życie seksualne. Nie wspomniałyśmy jeszcze o chorobach sromu, które też się nasilają w tym okresie, łącznie z rakiem sromu, liszajem twardzinowym czy bielactwem, a tym samym mają ogromy wpływ na współżycie. Seks z każdym wieku jest wyborem. Ale jeżeli nie uprawiamy seksu dlatego, że nam coś dolega, że nas boli, to trzeba się zbadać.

Co z przeżywaniem orgazmu?

W ciągu całego życia to, czy kobieta doświadcza orgazmu czy nie, w 50 proc., zależy od niej samej. Jeżeli opanowane są wszystkie sytuacje zdrowotne, w tym te wymienione powyżej, kobieta ma dobrą samoocenę, kiedy doświadczanie bliskości i intymności jest dla niej więziotwórcze, jest sposobem wzmocnienia więzi z partnerem, to nie widzę powodu, by nie doświadczała orgazmów. Mam pacjentki 80+, które czerpią niezmierną radość i satysfakcję z regularnego seksu z partnerem.

To bardzo optymistyczne, bo oznacza, że ta przyjemność jest nam dostępna do plus nieskończoności!

Bo to wszystko jest bardzo optymistyczne! O tym między innymi piszę w swoich książkach i mówię w podcastach, które prowadzę z siostrą – nazywamy się Siostry Ginekolożki – można nas znaleźć na platformie Spotify.

Dr n. med. Beata Wróbel – Praktykująca lekarka. Ginekolożka, seksuolożka, filozofka. Autorka pracy naukowej w zakresie seksuologii ginekologicznej. Współautorka Polskiej Wersji Indeksu Funkcji Seksualnej Kobiety (IFSK – test, który każda kobieta może wykonać online, aby poddać ocenie własną seksualność). Inicjatorka cyklu Konferencji Naukowych pt. Indeks Funkcji Seksualnej Kobiety. Ukończyła również studia podyplomowe „Filozofia XX wieku” w Collegium Civitas. Laureatka II Międzynarodowego Kongresu „Kobieta i Mężczyzna”, przyznanej przez Polskie Towarzystwo Ginekologiczne, za wkład w interdyscyplinarny rozwój  nauki o seksualności. Autorka, dodanego do najnowszego wydania książki  Sztuka Kochania Michaliny Wisłockiej (2016 r.), rozdziału pt. Antykoncepcja w cyklu życia kobiety oraz wydanej w 2020 r. książki  Sztuka Kobiecości.