„Najbardziej podstawową ze wszystkich ludzkich potrzeb jest rozumienie i bycie rozumianym. Najlepszym sposobem rozumienia ludzi jest ich słuchanie”. Ralph Nichols, uznawany za jednego z ojców rozwoju nauki o słuchaniu
Na początku dwa pytania. Pomyśl przez chwilę. Kiedy ostatnio czułeś się wysłuchany? A kiedy tak naprawdę wysłuchałeś kogoś innego? I jeszcze kolejne pytania z tym związane: Czym te sytuacje różniły się od innych? Kiedy warto było słuchać? Co sprawiło, że zostaliśmy wysłuchani? Czy często nam to się udaje? Czy lubimy słuchać innych? Czy ludzie nas słuchają z zainteresowaniem?
Ty mnie w ogóle mnie nie słuchasz – to zarzut, który kierujemy czasem w stronę innych osób, ale bywa też, że sami go słyszymy.
Słuchanie wydaje się czymś naturalnym i oczywistym. Dlatego nie zawsze się nad nim zastanawiamy, nie poświęcamy mu uwagi. A może warto przyjrzeć się mu bliżej? Może warto popracować nad uważnym słuchaniem?
Coraz częściej mówi się o tym, że nie umiemy słuchać. Że słyszymy, ale nie słuchamy. Słyszenie można powiązać z wpadaniem fal głosowych do ucha, a słuchanie to już coś więcej. Mózg pomaga nam nadać znaczenie temu, co usłyszeliśmy. Najogólniej można więc stwierdzić, że słuchanie (czy słuchanie interpersonalne) to proces NADAWANIA ZNACZENIA wiadomościom, informacjom płynącym do nas od innych.
Po co słuchamy? Przykładowo:
- żeby się czegoś dowiedzieć,
- żeby zrozumieć,
- żeby odpowiedzieć, zareagować,
- żeby podtrzymać kontakt, relację.
Niekiedy w słuchaniu przeszkadza nam skupianie się na innych rzeczach, np. konstruowanie odpowiedzi. Nie możemy dobrze słuchać, bo w tym samym czasie robimy coś innego. Czekamy, aż ktoś w końcu przestanie mówić, abyśmy mogli zareagować. Wygrać rozgrywkę słowną. Spotkałam się z metaforą przeładowywania magazynku – czekamy tylko po to, by „wystrzelić naszą odpowiedź”. To zaburza zdrową komunikację i uniemożliwia dialog.