To jeszcze nie koniec świata- #POKOLENIA 26

Moje życie było bardzo aktywne, pełne przygód i wyzwań. Pływałam na żaglowcu „POGORIA”, jeżdżę na nartach, pasjonuje mnie paralotnia. Pracowałam jako specjalista ds. osobowych. Mając 57 lat, przeszłam na emeryturę. Nie mogłam odnaleźć się w nowej rzeczywistości, więc zapisałam się na Uniwersytet Trzeciego Wieku. Zupełnie przypadkiem dowiedziałam się o Centrum Aktywności Międzypokoleniowej „Nowolipie”. Odwiedziłam je, spodobało mi się i zostałam. Jestem tam wolontariuszką od dwóch lat.

Z Bożeną Cykman o znaczeniu aktywności, wolontariacie, pandemii i mocy przytulania rozmawia Marzena Michałek.

Jest pani jedną z najaktywniejszych bywalczyń Centrum Aktywności Międzypokoleniowej „Nowolipie”. Co pani robi z energią teraz, gdy CAM „Nowolipie” jest zamknięte?

Ja, na szczęście, nie jestem zamknięta. Wręcz przeciwnie. Bywam na spotkaniach, gdzie czuję się bezpiecznie. Wszyscy w maseczkach, maksymalnie pięć osób. Zachowana odległość. Pomieszczenie odpowiednie, wietrzone. Wszystko zależy od nas. Często bywam w Fundacji Razem na Smolnej – odbywa się tam dużo bezpłatnych wydarzeń senioralnych i międzypokoleniowych. Biorę także udział w spotkaniach online w ramach różnych projektów, a jest tego sporo. Na przykład: „Jak zadbać o swoje bezpieczeństwo” albo „Rusz głową – trening pamięci”, „Arteterapia”, „Zajęcia psychologiczne z elementami tańca i ruchu” – wszystko oczywiście z zachowaniem obowiązujących środków ostrożności. Ostatnio spotkaliśmy się online na imprezie andrzejkowej. Były wróżby, wspomnienia, tańce i lanie wosku przez dziurkę od klucza.

Byłam także na ciekawym spotkaniu „Nasza opowieść wigilijna” – powspominałyśmy z koleżankami, jak to kiedyś obchodziło się wigilię i jak to wygląda teraz, za czym tęsknimy, jakie tradycje wigilijne chciałybyśmy przekazać naszym dzieciom. Ciekawe są również zajęcia wzmacniająco-rozciągające przy dźwiękach muzyki. Zawsze znajdę dla siebie coś ciekawego.

Brała pani udział w wielu projektach dla seniorów. Któreś z nich były dla pani w jakiś sposób szczególne?

Myślę, że ostatni projekt „Zbajtowani do działania” jest mi szczególnie bliski. Dla mnie to było duże wyzwanie, podeszłam do niego bardzo emocjonalnie. Poznałam swoje możliwości. Żeby przystąpić do projektu, musiałam nauczyć się ZOOM-a. Pomyślałam sobie: czarna magia! I wtedy pojawiła się Julita, która krok po kroku nauczyła mnie, jak to działa. Dostałam link do platformy ZOOM i tak, wirtualnie, pojawiłam się na pierwszym spotkaniu wszystkich uczestników, którzy brali udział w projekcie. Były wrażenia, satysfakcja i prawdziwa radość. Poznałam Julię, licealistkę, z którą stworzyłyśmy własny projekt. Wspaniała dziewczyna! Dużo się od niej nauczyłam: spokoju, cierpliwości i wiary, że potrafię zrobić wszystko. Tak powstała nasza broszurka Coś dla zdrowia ciała i urody – naturalnie piękne w każdym wieku. Jestem z siebie dumna.

Ja, na szczęście, nie jestem zamknięta. Wręcz przeciwnie. Bywam na spotkaniach, gdzie czuję się bezpiecznie.

Ten międzypokoleniowy program jest projektem edukacyjnym i jednocześnie edukującym. Proszę powiedzieć, jak go pani ocenia.

Ten program tworzy, w skrócie, 10 międzypokoleniowych tandemów: seniorzy i młodzież licealna. Ja, jak już wspomniałam, pracowałam z Julią, wspaniałą 17-latką, z którą doskonale się dogadywałam. Nauczyłam się, jak skuteczniej wykorzystywać internet, jak poruszać się po nim szybko i efektywnie. Dowiedziałam się, co to są stocki z fotografiami, które wykorzystałyśmy do naszego projektu. Wybrałyśmy drukarnię, która w ciągu jednego dnia wydrukowała nasze broszurki Coś dla zdrowia ciała i urody. Informujemy w niej kobiety, jak mogą korzystać z naturalnych sposobów pielęgnacji siebie, a także swojego domu. To element edukacji proekologicznej i ekonomicznej. Można tam znaleźć m.in. sposoby na piękne dłonie, porady dotyczące pielęgnacji kwiatów czy sposoby planowania wydatków.

Czy projekty rozpoczęte przed pandemią są teraz w jakiś sposób kontynuowane? Jeśli tak, to jakie i jak sobie radzicie z ich realizacją w tych dosyć trudnych okolicznościach?

Jednym z projektów rozpoczętych przed pandemią, który kontynuujemy, jest rękodzieło artystyczne: robienie czapek, szalików, opasek, kamizelek, siatek na zakupy, łapaczy snów, łapek do naczyń, koszyczków, ozdób wielkanocnych. Przed pandemią spotykałyśmy się w CAM „Nowolipie” przy kawie, herbatce i ciastku. Panie sobie dziergały, uczyły się nowych wzorów i miło spędzały czas. Teraz robią to w domach. Jest to najdłuższa kontynuacja projektu, w którym biorę udział.

Następnym ciekawym wyzwaniem było uszycie przeze mnie dużego ozdobnego obrusa. Koleżanka Ryszarda zrobiła 37 sztuk pięknych serwetek. Wspólnie z naszymi paniami i Dominiką (koordynatorką wolontariatu senioralnego w CAM „Nowolipie” – przyp. red.) ręcznie przyszywałyśmy serwetki do obrusa i tak powstało dzieło. Obrus tworzony był w ramach projektu artystycznego Teatru Rozrywki pt. Wesele na Bródnie. Grupa osób biorących w nim udział była również zaproszona na uroczystość weselną. To było odnowienie ślubów trzech par, z obrzędami obowiązującymi jak w Weselu Wyspiańskiego. Było bardzo dostojnie, dużo zaproszonych gości. Całość trwała do późnych godzin wieczornych.

Większość wydarzeń odbywających się w CAM „Nowolipie” to projekty wolontariackie. Jednym z nich jest „Czapucha dla malucha”. Stworzyłyśmy go wspólnie z koleżankami Ryszardą i Ewą, miał on na celu zaangażowanie jak największej grupy seniorek. Pomysł szczególnie przydatny w dobie pandemii – nasze seniorki na drutach lub szydełku robią szaliki, czapki, opaski lub inne ciekawe rzeczy.  Zrobiłyśmy do tej pory 195 szalików i czapek, z czego nasza koleżanka Lidia zrobiła sama aż 97 czapek i 33 szaliki! Bardzo dużą rolę w tym projekcie odgrywa koordynatorka wolontariatu, Dominika, która nas wspiera, zaopatruje i doradza. Często chodzą jej po głowie nowe pomysły, które potem wdrażamy do projektu. Na koniec roku nasze wyroby są przekazywane do domów dziecka, osobom w kryzysie bezdomności oraz bywalcom CAM „Nowolipie”. Te nasze warsztaty zostały nawet pokazane w programie telewizyjnym i opisane w „Gazecie Wyborczej”.

Kolejny projekt to „Niedziela z humorem w CAM «Nowolipie»”. Polega na nagrywaniu dowcipów i udostępnianiu ich w internecie. Było się z czego pośmiać. Projekt również był współtworzony z naszą koordynatorską, Dominiką.

Nasze warsztaty zostały pokazane w programie telewizyjnym i opisane w „Gazecie Wyborczej”.

Jest pani bardzo zaangażowana w organizowany przez CAM „Nowolipie” projekt „Aktywny Senior”. Na czym on polega i jaka jest w nim pani rola?

W CAM jestem wolontariuszką od dwóch lat. Biorę udział w międzypokoleniowej grupie rękodzieła artystycznego. Projekt współtworzymy z koleżankami: Ryszardą i Ewą. Uczestniczyłam także w projekcie „Akademia Liderów 60+”, dzięki któremu nauczyłam się tworzyć, planować i rozliczać projekty.  Pomagam też w organizacji wydarzeń w CAM „Nowolipie”,  takich jak: koncerty, wystawy, warsztaty, pomagam przy prowadzeniu stoiska CAM na imprezach miejskich, nawiązuję także wspierające relacje z seniorami. Jako wolontariuszka biorę udział w wyjazdach orgaznizowanych przez Stowarzyszenie Stwardnienia Rozsianego.

Jak przeżywa pani ten trudny czas ? Czy uważa go pani za bezpowrotnie stracony czy może udało się tę nową jakość wykorzystać w jakiś szczególny sposób?

Wybuch pandemii to strach, niepokój, brak poczucia bezpieczeństwa, lęk o rodzinę. Pomyślałam sobie na początku, że to koniec mojego fajnego życia. Ponieważ tak szybko się nie poddaję, postanowiłam o nie zawalczyć. Zaczęłam od długich spacerów, dotleniłam mózg, uspokoiłam się wewnętrznie i zaczęłam myśleć pozytywnie. Zadałam sobie pytanie: jak chcę żyć dalej? Jak wykorzystać ten czas, który mam przed sobą? Czego tak naprawdę oczekuję od życia? Co by mi sprawiło przyjemność? Wiem, że chcę ten czas wykorzystać, jak najlepiej potrafię. Dbać o siebie, zdrowo się odżywiać, wychodzić na spacery. Poznawać ciekawych ludzi, spełniać marzenia, być szczęśliwą i spełnioną kobietą. To jest mój czas, wszystko jest możliwe, a ja nic nie muszę. Robię to, co mi sprawia przyjemność.

Czy nastroje w tym długim okresie odosobnienia ewoluują? Zmieniają się? Jeśli tak, to jak?

Jeśli zmieniają się na lepsze, to dobrze, gorzej, jak wpadam w dołek. Wtedy muszę nad sobą popracować i przykładowo wyliczam wszystko, za co jestem wdzięczna losowi, i dziękuję. Ubieram się ładnie, robię makijaż i wychodzę z domu – zmiana nastroju jest natychmiastowa. Wracam do wspomnień związanych z morzem, żaglami, górami, z pięknymi, ciekawymi wydarzeniami z mojego życia. Szukam jakiegoś zajęcia z muzyką w tle, kupuję sobie jakiś drobiazg, dzwonię do przyjaciółki i rozmawiamy o niekontrolowanych głupotach. Myślę, jak to będzie cudownie, gdy pandemia się skończy i będę mogła do wszystkich się przytulać.

To jest mój czas, wszystko jest możliwe, a ja nic nie muszę. Robię to, co mi sprawia przyjemność.

Największy trud zamknięcia to?

Beznadzieja, bezbrzeżna tęsknota za rodziną. Brak przytulenia, bliskości, uśmiechu, radości z życia.

A największy pozytyw?

Jest czas na zastanowienie się nad sobą, swoim życiem, myślenie, co mogę jeszcze dobrego zrobić dla siebie i innych. Teraz znajduję w końcu czas, by spojrzeć w lustro i powiedzieć: „Jesteś najważniejsza! Będzie dobrze”.

Jest pani przykładem optymizmu i niespotykanej energii. Jak dbać o te zasoby, by ich nie ubywało?

Trzeba cały czas działać, myśleć pozytywnie. Szukać ciekawych ludzi, którzy mogą coś nowego wnieść w nasze życie. Ograniczać zaś kontakty z tymi, którzy ciągle narzekają. Dbanie o siebie sprawia mi dużą radość. Gimnastyka, spacery, spotkania, kino, teatr. Wokół mnie cały czas musi się coś dziać, bo jestem taką niespokojną duszą. Nie przejmuję się drobiazgami, dbam o zdrowie i dobre samopoczucie. Potrafię cieszyć się z rzeczy małych i kocham życie.

Co by pani powiedziała osobom, które coraz trudniej znoszą pandemiczne zamknięcie?

Życie pełne jest zakrętów, ale nie możemy się poddawać. Kiedyś to się skończy i będzie dobrze. Jak ci jest smutno, dzwoń, nie bój się prosić, gdy czegoś potrzebujesz. Pomyśl, ile czeka cię jeszcze dobrych chwil w życiu. Wróć do miłych wspomnień. Nie oglądaj złych wiadomości, myśl pozytywnie. Ogranicz kontakty z ludźmi, którzy wciągają cię w swoje problemy, a otocz się tymi, od których płynie dobra energia. Dbaj o siebie. To jeszcze nie koniec świata.

Styczeń to piękny początek nowego roku, życzę wszystkim czytelnikom „Pokoleń” wielu głębokich i radosnych przeżyć, wytrwałości i radości w życiu.