W czasach, kiedy coraz trudniej o zdrową i pełnowartościową żywność, sprawdza się zazwyczaj stara zasada: nie jedz niczego, czego twoja babcia nie uznałaby za jedzenie i czego nazw składników nie potrafisz wymówić. O tym, jak mądrze wybierać, nie nadwyrężając przy tym budżetu sfatygowanego inflacją, rozmawiam z Sylwią Modic – propagatorką zdrowego stylu życia, która osiem lat temu, wspólnie z mężem Andrejem, powołała do życia wirtualny targ prawdziwego jedzenia, oferujący dostęp do produktów z czystą etykietą, pochodzących od małych wytwórców i rolników.
Dlaczego ważne jest, by kupować jedzenie od sprawdzonych dostawców?
W myśl zasady, że jesteś tym, co jesz, dobrze jest sięgać po produkty jak najlepszej jakości, pochodzące od zaufanych dostawców, ponieważ zdrowe odżywianie ma wpływ na prawidłowe funkcjonowanie organizmu. Warto jednak doprecyzować, kim są ci sprawdzeni dostawcy. To rolnicy, sadownicy, piekarze czy masarze, którzy nie stosują chemicznych ulepszaczy smaku, konserwantów, rezygnują ze sztucznych nawozów. Szczególny rygoryzm przy wyborze dostawcy jest wskazany, gdy w grę wchodzi realne zagrożenie życia, co zdarza się w przypadku osób z nowotworami (wiele konserwantów jest problematycznych) bądź alergiami objawiającymi się bardzo silnymi reakcjami. Zatem to także kwestia odpowiedzialności i troski o zdrowie bliskich. Jako mama nastolatki, która od najmłodszych lat negatywnie reaguje na jedzenie z etykietą budzącą wątpliwości, będąc czasem zmuszona do zrobienia zakupów w tradycyjnym sklepie, gdzie mam do czynienia z towarem często nieznanego pochodzenia, zawsze wybieram produkt z certyfikatem – to gwarancja, że nie jest on na przykład pryskany. Należy też pamiętać, że wszystkie owoce czy warzywa, które nie rosną w naszej szerokości geograficznej, muszą być zakonserwowane, by bez szwanku przebyły podróż do Polski.
Jak sprawdzić prawdziwe pochodzenie żywności, kupując w markecie czy na bazarze? Czy dostaniemy tam zdrowe, pełnowartościowe jedzenie?
Informacje o pochodzeniu żywności pomoże nam znaleźć wyszukiwarka internetowa. Jako osoba, która zawodowo ma kontakt z producentami żywności, zanim zdecyduję się na współpracę z danym partnerem, dokonuję głębszego dochodzenia. Istnieje szereg parametrów, które wytwórca musi spełnić, by móc pojawić się z ofertą na naszym wirtualnym targu. W tym celu odwiedzam gospodarstwa i rozmawiam z potencjalnymi dostawcami. Osobiście weryfikuję zapewnienia o zachowaniu dobrostanu zwierząt, sprawdzając, czy mają dostęp do światła dziennego, czy wychodzą na świeże powietrze, czy mają dobre warunki do życia w oborze. Jeżeli zwierzęta chorują, dowiaduję się, czy są leczone i w jaki sposób. Ciężko wyczytać takie informacje z etykiety na produkcie sprzedawanym w markecie.
Samodzielnie także można szybko zweryfikować, czy mamy do czynienia z małym gospodarstwem czy dużą firmą. Wystarczy wejść na stronę internetową producenta, gdzie zazwyczaj znajduje się informacja, czy to niewielkie rodzinne przedsiębiorstwo z tradycjami i czy surowiec pochodzi z okolicznych gospodarstw, gdzie zwierzęta są karmione wyłącznie naturalnie. Warto poczytać o tym, jak odbywa się wędzenie. Jeśli na zrębkach olchowo-bukowych, to jest dobry kierunek. Mile widziane są informacje, że produkty danej masarni można kupić w kilku sklepach firmowych w okolicy. Kolejną wskazówką są składy. Lista powinna być jak najkrótsza. Dla mnie wykluczające są składy, gdzie do wędliny dodawane są syrop glukozowo-fruktozowy, aromaty dymu wędzarniczego czy fosforany. Sądzę, że dobrze sprawdzi się tutaj zasłyszane i bliskie mi motto: nie jedz niczego, czego Twoja babcia nie uznałaby za jedzenie i czego nazw składników nie potrafisz wymówić.
Czy istnieją jakieś testy, dzięki którym można sprawdzić, czy jedzenie jest pozbawione konserwantów i nie zostało podrasowane antybiotykami?
Jedynie testy laboratoryjne dają 100 proc. pewności, czy jedzenie jest wolne od konserwantów bądź ulepszaczy smaku. Dlatego warto ufać jednostkom certyfikującym, które są szczególnie surowe w ocenie. Wszelkie domowe testy nie są wiarygodne. Nauczona doświadczeniem wiem także, że obecność konserwantów można stwierdzić po reakcji organizmu u osoby, która przejawia alergie na te składniki – zazwyczaj są to objawy natychmiastowe (duszności, reakcje skórne).