Dobrą Nowinę też można kolekcjonować # Pokolenia 36

Dobrą Nowinę też można kolekcjonować

Przygotowując się do spotkania z panią Haliną Kadłubowską, która kolekcjonuje – jak powiedziała przez telefon – wydania Nowego Testamentu w różnych językach, musiałem przypomnieć sobie co nieco z wiedzy nabytej w latach szkolnej edukacji religijnej, a także z tego, co słyszałem w kościołach.

Jednak już na początku spotkania zaskoczenie. Pani Halina wyprowadza mnie z błędnego patrzenia na Ewangelię.

Ogłoszony Ewangelistą Narodów św. Paweł nigdy nawet nie spotkał się z Jezusem, choć wszyscy są przekonani, że był jednym z jego uczniów. Jego teksty słyszymy bardzo często, jako listy pisane do różnych narodowości. To pewien fenomen, bo Paweł z Tarsu był mistrzem marketingu, jak byśmy dziś powiedzieli. Właśnie Paweł przekształcił ruch Jezusa w nową formę religii monoteistycznej, to on pierwszy ogłosił, że Jezus był Synem Bożym. Podróżował jako misjonarz, dużo pisał – z czego jest współczesnym najbardziej chyba znany. I to co dla przedmiotu dzisiejszej kolekcji najważniejsze: to Paweł zainspirował pierwszych Ewangelistów. Gdyby nie Paweł z Tarsu o Chrystusie wkrótce po śmierci pewnie słuch by zaginął, a jego kościół byłby – co najwyżej – odłamem żydowskiej religii.

Pani Halina, choć ma wykształcenie techniczne i zawodowo zawsze w tym obszarze pracowała, była uczestniczką specjalnych kursów u jezuitów i o świętym Pawle, który jest jej idolem, mogłaby opowiadać pewnie godzinami.

Na chrześcijańską Biblię składają się Stary i Nowy Testament – to pewnie pan wie? – pyta A ja nie mam pojęcia: ironizuje, czy mnie sprawdza.

Biblia hebrajska – Tanach – obejmuje księgi Starego Testamentu, powstałe – według różnych współczesnych badaczy – w okresie od XII do II wieku p.n.e. Chrześcijanie  uznają świętość Starego Testamentu, ale podstawowe znaczenie ma dla nich jednak Nowy Testament, spisany – w głównej części – w języku greckim w drugiej połowie I wieku n.e. Treścią Nowego Testamentu jest ewangelia, czyli „Dobra Nowina”, o królestwie Bożym i o zbawieniu, głoszona przez Jezusa Chrystusa i jego uczniów. W Biblii ma swe początki wiele gatunków literackich, jak np.: hymn, list, pieśń, przypowieść, psalm, tren. Biblijne wątki, tematy, postacie, symbole itd. mają swoje stałe miejsce w sztuce, literaturze, muzyce.

To właśnie wydania Nowego Testamentu w różnych językach kolekcjonuje pani Halina. Zrozumiałe, że najbardziej cenne są te egzotyczne języki i miejsca, które nie kojarzą się z chrześcijaństwem. A jednak przekłady Nowego Testamentu na tamte języki też istnieją. Takie teksty są przede wszystkim podstawą pracy misyjnej prowadzonej na świecie. Często jest tak, że misjonarze uczą dzieci czytać, a potem tekstem do czytania jest właśnie Nowy Testament. Nie oznacza to, że Biblię można wszędzie na świecie swobodnie rozpowszechniać. Są przecież kraje, gdzie nawet posiadanie Świętej Księgi Chrześcijan jest zakazane i zagrożone karą. Takimi krajami są na przykład Korea Północna czy Arabia Saudyjska. Stamtąd z pewnością nie trafią się pani Halinie nowe okazy.

Lubię wyszukiwać w literaturze opisy przygód ludzi sprzedających lub rozdających Biblię. Ostatnio trafiłam na taki wątek w powieści Isabel Allende „Córka fortuny”, w której angielski dowcipniś chcąc wygrać zakład – przybywa w XIX wieku do Chile, by sprzedać kilkaset egzemplarzy protestanckiej wersji.

Jak zdobywa swoje okazy? Te w popularnych językach jak angielski, czy hiszpański są łatwo dostępne, ale – co zrozumiałe – nie przynoszą takiej satysfakcji. Tu z dumą pokazuje mi pani Halina egzemplarz w języku haitańskim. Ciekawe są też edycje dwujęzyczne, jak na przykład – kolejna duma zbiorów pani Haliny – hebrajsko-rosyjski, a nawet trójjęzyczne, bo takie też widzę w biblioteczce.

W XV wieku, po wynalezieniu druku, pojawiło się wiele wydań Biblii po łacinie, a zaraz potem w językach narodowych. Początkowo edytorstwo biblijne nie było regulowane żadnymi przepisami Kościoła. Jednak wkrótce stwierdzono, że drukowanie może stać się niebezpiecznym narzędziem masowego propagowania herezji, dlatego zaczęto wprowadzać cenzurę ksiąg przeznaczonych do wydania. Nie bez znaczenia było też to, z jakiego języka dokonywano tłumaczeń. Przekład przekładowi nierówny, a każde słowo w przypadku takiego dzieła jest ważne. O tym, jak skomplikowana to materia niech świadczy fakt, że nad polską wersją Biblii Ekumenicznej pracowano ponad dwadzieścia lat. Dochodziła w tym przypadku oczywiście jeszcze kwestia akceptacji każdego słowa przez kilkanaście kościołów chrześcijańskich działających w Polsce

Za powstawaniem kolejnych wersji językowych Biblii stoją towarzystwa biblijne, które zbierają niezbędne środki, zlecają przekłady, a potem druk poszczególnych wydań.

Szczególnie takie organizacje jak American Bible Society, czy Międzynarodowe Stowarzyszenie Gedeonitów, które działa także w Polsce i które rozpowszechnia wydania protestanckie. To stowarzyszenie to w założeniu organizacja podróżujących chrześcijan, stąd ich głównym calem jest nieodpłatne zaopatrywanie w egzemplarze Biblii hoteli. Dla pani Haliny każdy okaz jest cenny, aczkolwiek chce wiedzieć, z jaką wersją ma do czynienia. Jak przystało na księgi tej wagi, wydania Nowego Testamentu są estetyczne, na ogół solidnie oprawione i edytorsko bez zarzutu.

Jako fachowiec i człowiek wykształcony pani Halina ma oczywiście świadomość, co to znaczy Biblia. Jak wiele rzeczy na świecie dokonało się za jej przyczyną. Moja gospodyni nie byłaby sobą, gdyby znów nie powiedziała coś o świętym Pawle. Stąd wiem, że   Paweł został stracony za Bramą Ostyjską w Rzymie. Pod ołtarzem znajdującej się tam bazyliki odnaleziono inskrypcję z IV w. W 2009 roku papież Benedykt XVI potwierdził odnalezienie szczątków Ewangelisty Narodów w bazylice św. Pawła za Murami. O tym świętym, sprawcy Nowego Testamentu,  pani Halina mogłaby pewnie jeszcze długo opowiadać, trzymając w ręce któryś ze swoich okazów.

Czy Pani czyta od czasu do czasu któreś z obcojęzycznych wydań? – pytam.

Tak. Kiedy najmłodszy wnuk nauczył się czytać, przeczytał przy okazji Wigilii tekst po polsku. Starsze wnuczki potrafią już czytać po angielsku i niemiecku, i czasem to robią. Ja natomiast lubię porównywać tekst polski z którymś z języków mniej popularnych, chociażby z tekstem norweskim, który ostatnio przybył do kolekcji.